W drugiej odsłonie serii wywiadów Kosmiczni Ludzie rozmawiam z Dorotą Budzyń. W pierwszym odcinku rozmawiałem z Mateuszem Zarembą, który jako gimnazjalista wysłał balon w stratosferę. Dorota na studiach pracowała przy studenckich projektach marsjańskich łazików, projektu załogowej misji na Marsa i kosmicznej wiertarki. Ten ostatni projekt nazywa się DREAM (DRilling Experiment for Asteroid Mining) i opisywałem go tutaj niedawno.
Radek Grabarek: Powiedz nam ile masz teraz lat, co studiujesz i dlaczego właśnie ten kierunek?
Dorota Budzyń: Mam 25 lat. Studia dzienne skończyłam w lipcu 2016. Na pierwszym stopniu studiowałam Automatykę i Robotykę, a na drugim Mechanikę i Budowę Maszyn na Politechnice Wrocławskiej. Taki wybór był związany z tym, że chciałam pracować przy robotach mobilnych (głównie łazikach), ale najlepiej szło mi konstruowanie stąd zmiana na drugim stopniu (na Mechanice i Budowie Maszyn o samej konstrukcji uczy się dużo więcej niż na Automatyce i robotyce). Obecnie ze względu na projekt DREAM studiuję podyplomowo Górnictwo Podziemne na Akademii Górniczo Hutniczej. Obecnie pracuję w firmie Scanway na stanowisku specjalisty do spraw projektów kosmicznych.
Od czego zaczęła się Twoja fascynacja kosmosem?
Od kiedy pamiętam patrzyłam z fascynacją na nocne niebo, ale w liceum odkryłam też, że chciałabym być inżynierem. Długo szukałam sposobu jak te rzeczy pogodzić wybierając uczelnie wyższą. Wtedy trafiłam na dni otwarte Wydziału Mechanicznego Politechniki Wrocławskiej i zobaczyłam łazik marsjański Scorpio – w tamtym momencie stało się dla mnie jasne, że to w tym miejscu chcę studiować. Dziś wiem, że to była bardzo dobra decyzja, a łaziki to był dopiero początek mojej przygody z kosmosem.
Historia zatoczyła koło. Łazik Scorpio zainspirował cię do wyboru kierunku studiów, a potem sama nad nim pracowałaś. Jaka była Twoja rola w projekcie i w jakich konkursach uczestniczyłaś razem ze swoim łazikiem?
W zespole Scorpio pracowałam 3 lata i byłam odpowiedzialna za manipulator czyli ramię robota i przez ten czas powstało kilka jego wersji. Byłam na trzech konkursach łazików:
- University Rover Challenge 2013 gdzie zajęliśmy drugie miejsce.
- European Rover Challenge 2014, pierwsze miejsce.
- University Rover Challenge 2015, trzecie miejsce.
Zawody studenckich łazików stały się już tradycją. Czy któreś z technicznych rozwiązań wymyślonych przez studentów z całego świata znajdzie zastosowanie w amerykańskiej misji łazika Mars 2020, europejskim ExoMars lub w łazikach księżycowych skonstruowanych przez drużyny konkurujące o zdobycie Google Lunar X Prize?
Zawody są dla studentów i na studencką kieszeń stąd stosowane w nich komponenty są zupełnie inne niż w przypadku prawdziwych łazików marsjańskich. Jednak niektóre pomysły i rozwiązania mogłyby być inspiracją dla profesjonalnych zespołów pracujących nad łazikami – studenci bywają naprawdę pomysłowi szczególnie w kryzysowych sytuacjach.
Możesz podać przykład takich rozwiązań?
Na przykład sterowanie – przez to, że konkurencje mają ograniczony czas wiele zespołów bardzo dopracowuje sterowanie tak, żeby było wygodne dla użytkownika.
W jednej z wersji łazika Scorpio zastosowaliście bardzo oryginalne koło, które nie było gumowe czy metalowe, ale szyte z materiału, dlaczego?
Takie koła dobrze dopasowują się do kształtu przeszkód zwiększając tym przyczepność i unikając wszelkich poślizgów. Koła te były uszyte z kordury i wypełnione granulatem – to właśnie przez to, że swobodnie się on przesypywał koła takie potrafią odwzorować kształt przeszkody.
Wracając do twojego obecnego projektu. Skąd wziął się pomysł na projekt DREAM? Dlaczego akurat wiercenie?
W naszym zespole długo rozmawialiśmy o tym jaki aspekt lotów w kosmos może być dobrym kierunkiem rozwoju. Pamiętajmy, że mieszkamy w kraju, w którym przemysł wydobywczy jest bardzo dobrze rozwinięty i dlatego nasze pomysły kręciły się wokół tego zagadnienia. Jak wiadomo asteroidy są bogate w pierwiastki Ziem rzadkich, które są drogie. Składając to wszystko w jedna całość mieliśmy jasną wizję: przenieść polskie doświadczenie górnicze w kosmos.
Brzmi to bardzo dobrze i patriotycznie. I owszem jesteśmy potentatem w przemyśle wydobywczym, ale nie w budowie rakiet. Jak zdobyliście bilet na rakietę?
Żeby wysłać nasz eksperyment w kosmos zgłosiliśmy się do koordynowanego przez ESA (European Space Agency) programu REXUS/BEXUS. Program daje możliwość wysłania czegoś w rakiecie suborbitalnej lub w gondoli balonu stratosferycznego. Przez półtora roku naszej pracy musieliśmy przejść wszystkie etapy programu – weryfikację dokumentacji i naszych pomysłów, zaprojektowanie każdego podsystemu eksperymentu, budowę i testy – a wszystko to nadzorowane przez specjalistów z trzech agencji kosmicznych: ESA, DLR (niemieckiej), SSC (Szweckiej).
Co było najtrudniejszą częścią całego projektu DREAM?
Myślę, że największym wyzwaniem dla naszego zespołu było poszukiwanie funduszy. Znalezienie pieniędzy na sama budowę eksperymentu poszło dosyć sprawnie, ale zdobycie pieniędzy na nasz ostatni wyjazd na kosmodrom Esrange na samą kampanię lotną i wysłanie eksperymentu w kosmos trwa do 10 marca 2017 na platformie crowdfundingowej.
To trochę paradoks. Wysłanie czegokolwiek w kosmos jest bardzo drogie. Przeprowadzenie eksperymentu w kosmosie jest dodatkowo skomplikowane techniczne. Ale najtrudniejszą częścią projektu jest wyjazd na północ Szwecji z Polski?
W naszym przypadku sprawy po prostu potoczyły się w ten sposób, że to na wyjazd zabrakło nam funduszy, we wcześniejszych fazach projektu absolutnym priorytetem była budowa eksperymentu i dopiero kiedy była ona już zamknięta i przeszliśmy wszystkie etapy programu REXUS zaczęliśmy szukać funduszy na wyjazd na kampanię lotną.
Projekt DREAM to nie pierwsza kampania crowdfundingowa w twojej karierze. Brałaś też udział w zespole Space Is More. Na czym polegał ten projekt i na co zbieraliście pieniądze?
Ze Space is More także zbieraliśmy pieniądze na wyjazd. W tamtym wypadku to był wyjazd na finał konkursu, w którym braliśmy udział – Inspiration Mars Student Design Contest. Zostaliśmy na niego zaproszeni, żeby w finale zawalczyć z ekipami z całego świata i przedstawić nasz pomysł na załogową misję oblotu Marsa. Dzięki internautom i ich pomocy udało nam się to marzenie zrealizować.
Jak myślisz, dlaczego ludzie wpłacają pieniądze? Pomagają bo jesteście polakami, bo jesteście studentami czy dlatego, że realizujecie marzenia?
Myślę, że każdy ma inną motywację. Wiem, że część wpłat jest od naszych znajomych – ci ludzie wiedzą, jak ciężko pracowaliśmy i jak ogromna mamy motywację i po prostu chcą nam pomóc. Są też darczyńcy, którzy pomagają projektom studenckim, bo wierzą, że trzeba wspierać młodych i ambitnych ludzi. Ja sama też kilka razy wsparłam takie akcje i za każdym po prostu zaciekawił mnie projekt.
Wracając do projektu Space is More, byłaś tam odpowiedzialna za projekt dosyć karkołomnego roweru?
Cała podróż dookoła Marsa, którą wtedy projektowaliśmy miała odbywać się w warunkach 0g. Taki środowisko niestety nie jest przyjazne człowiekowi, w mikrograwitacji osłabiają się mięśnie i odwapniają się kości (zwłaszcza w nogach, które są wtedy rzadko używane). Ponadto zaburzony jest przepływ płynów w organizmie i występuje wiele innych problemów. W związku z tym przy takich podróżach najlepiej próbować wprowadzić tzw. sztuczną grawitację, która może być np wynikiem działania siły odśrodkowej. Można do tego podejść na dwa sposoby – wprowadzić w ruch wirowy cały statek lub tylko astronautów. My wybraliśmy ten drugi sposób. Astronauci i tak muszą trenować przez ok. 2 godziny dziennie, więc postanowiliśmy, że w czasie tego treningu mogłaby na nich działać też siła odśrodkowa. Tak powstał nasz G-bike – rower który zamiast jechać przez siebie obracał się wokół osi nad głową astronauty. W ten sposób astronauta miałby na wysokości swoich nóg ok. 1,2g a przy głowie ok. 0,5g.
Czego nauczyłaś się dzięki pracy nad projektem DREAM?
Był to dla mnie pierwszy projekt, który koordynowałam i najbardziej cenię sobie wiedzę i umiejętności, które zdobyłam w tym obszarze. Zarządzanie swoim czasem bywa wyzwaniem, ale zarządzanie czasem całego zespołu jest jeszcze trudniejsze. Oczywiście wykonywałam też prace techniczne i zdobyłam pewne inżynierskie doświadczenie – w naszym zespole jestem też głównym mechanikiem (jego praca polega na projektowaniu, składaniu, wykonywaniu elementów, testowaniu ich i wykonywaniu ich analiz). Rola konstruktora to coś z czym już wcześniej miałam do czynienia, więc była dla mnie dużo łatwiejsza. Konstruktor jest bardziej wyspecjalizowany i zajmuje się projektowaniem.
Kosmiczne górnictwo to potencjalnie bardzo obiecująca branża. Na razie jednak jest to jeszcze daleka droga przed nami do urzeczywistnienia tej wizji. Czego nam potrzeba aby rozkręcić kosmiczne górnictwo – tańszych rakiet, wyczerpania minerałów ziem rzadkich bez których nie będzie nowych iPhone’ów, woli politycznej?
Pionierów. Po prostu musi się znaleźć ktoś bardzo uparty, ktoś kto istniejąca już technologię zaadoptuje do tego celu. Jestem pewna, że można z tego zrobić dochodowy biznes, problem polega na tym, że na początek trzeba bardzo dużo zainwestować, więc trzeba będzie mieć dużo wiary w taki projekt, żeby ze spokojem czekać na jego sukces. Oczywiście tańsze rakiety i przychylni politycy mogliby przyspieszyć ten proces.
Wspomniałaś, że mieszkamy w kraju, w którym bardzo silny jest przemysł wydobywczy. Co się z tym wiąże, mieszkamy również w kraju, który emituje bardzo dużo CO2 do atmosfery. Na Ziemi nie jest to dobra praktyka, ale kiedy zabierzemy się za terraformowanie Marsa, to bardzo pożądana. Czy to znaczy, że Polacy mogą być specjalistami od terraformowania Czerwonej Planety? ;)
To, że potrafimy nie tylko dobrze wydobywać węgiel, ale i go spalać raczej nie przyda nam się na Marsie. Myślę, że zaplanowanie całego cyklu uwalniania gazów cieplarnianych do jego atmosfery będzie wymagało poważnego przemyślenia tematu. Pamiętajmy też, że para wodna jest dużo skuteczniejszym gazem cieplarnianym niż CO2.
Co byś poradziła osobie, która jest zafascynowana kosmosem i chciałaby w jakiś sposób włączyć się do jego poznawania?
Znaleźć ludzi o podobnych zainteresowaniach i poszukać konkursów / projektów, w których można razem wziąć udział. Nic nie uczy tak szybko jak praca w zespole, który ma wspólny cel.
To bardzo ciekawa rada. Nie wspominasz jednak nic o umiejętnościach technicznych takich jak Twoje. Czy bez technicznego wykształcenia też można realizować projekty związane z kosmosem?
Oczywiście, że można. Znam biologów, psychologów, lekarzy i wielu innych nie-inżynierów, którzy angażują się w takie projekty. Każdy ma jakieś doświadczenie czy wiedzę, którą można przenieść na mianownik kosmiczny, a interdyscyplinarne zespoły są często bardzo efektywne. Przykładem takiego projektu, w którym pracują ludzie z wielu branży jest habitat M.A.R.S. w Rzepienniku Biskupim – przy tym projekcie poznałam przedstawicieli wielu zawodów, którzy są pasjonatami kosmosu i chcą pomóc.
Czy Polska to dobry kraj do rozwijania pasji podboju kosmosu? Zamierzasz tutaj zostać czy może kiedyś wyjedziesz?
To jest trudne pytanie, zobaczymy:). Teraz robię wszystko, żeby swoją pracę marzeń mieć tu na miejscu, blisko moich przyjaciół. Kilka kolejnych lat okaże, czy możemy w Polsce budować przemysł kosmiczny.
I na koniec seria trochę innych pytań :)
1. Jakie będzie najciekawsze wydarzenie nadchodzących 50 lat?
Myślę, że najbardziej ekscytująca wizją byłoby zobaczenie w najbliższym czasie załogowej misji na Marsa i założenie tam stałej bazy – czegoś na kształt badawczych placówek na Antarktydzie.
2. Jakie jest twoje największe kosmiczne marzenie (ale te z tych do zrealizowania)?
Polecieć na Marsa – może brzmi bardzo odlegle, ale wierzę, że za kilkadziesiąt lat będzie do zrealizowania.
3. Ulubiony pojazd kosmiczny lub rakieta?
Lunar Roving Vehicle (LRV) i czterostopniowa rakieta Black Brant.
4. Najbardziej ekscytująca planowana misja?
Misja kolonizacji Marsa.
5. Dlaczego warto wydawać mln $ na badania kosmiczne?
Bo prowadzą do rozwoju wielu innych dziedzin i to kolejny krok po poznaniu naszej planety (na której nadal mamy wiele do poznania i w tym też mogą pomóc obserwacje satelitarne).
6. Ulubione miejsce w Układzie Słonecznym?
Dom mojej mamy:). Ale gdybym miała polecieć gdzieś dalej to Mars.
7. Ulubiony serial, film lub książka science fiction?
Cała seria książek o Układzie Słonecznym Bena Bovy i oczywiście wszystkie Odyseje Kosmiczne – zarówno książki jak i filmy.
Dorota podzieliła się z nami ogromem swojej wiedzy i doświadczenia. Wywiad, choć długi, nie wyczerpał wszystkich tematów. Jeśli macie jakieś pytania do Doroty, to proszę śmiało zadać je w komentarzu.