Pierwsza orbitalna misja załogowego statku CST-100 Starliner niestety nie potoczyła się zgodnie z planem. Chociaż udało się wynieść kapsułę w przestrzeń kosmiczną (w ramach testu bez załogi), w wyniku komplikacji podczas manewru zmiany orbity, nie dotarła ona do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W związku z niepowodzeniem wyprawa zakończyła się po dwóch dniach okrążania Ziemi, kiedy to statek bezpiecznie powrócił na powierzchnię. Misja miała na celu demonstrację możliwości Starlinera podczas lotu na orbitę i dokowania do stacji kosmicznej.
Na orbitę, ale nie dalej
Statek został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną przez rakietę ULA Atlas V ze wzmocnionym drugim stopniem Centaur, który posiadał dwa silniki, zamiast zwyczajowo jednego. Start odbył się w piątek 20 grudnia o godzinie 12:36 naszego czasu z platformy LC41 na Cape Canaveral. Po dotarciu na wstępną niestabilną orbitę, gdzie wymagana była zmiana na wyższą, operatorzy w centrum kontroli misji zauważyli wyraźne odchylenie od kursu. Według budowniczych rakiety, firmy United Launch Alliance, nie zawinił ich system wynoszący, który działał w pełni poprawnie do czasu rozdzielenia z kapsułą.
Winnym był wadliwie działający zegar systemu pokładowego Starlinera, odpowiadający za to, aby ustalone zadania uruchamiać w odpowiedniej kolejności i czasie. Manewr podnoszenia orbity miał odbyć się w 31 minucie od momentu startu rakiety, ale stało się inaczej i co najgorsze wtedy, kiedy statek nie miał bezpośredniej komunikacji z centrum kontroli misji poprzez sieć TDRSS (Tracking and Data Relay Satellite System). Uniemożliwiło to reakcję na przedwcześnie wykonany manewr, który nie tylko nie wprowadził Starlinera na orbitę spotkania z ISS, ale zużył większość paliwa, uniemożliwiając kolejną próbę.
Kiedy rozwiały się wszelkie nadzieje na dotarcie na Stację, operatorzy w centrum kontroli misji skupili się na tym, aby bezpiecznie sprowadzić statek na Ziemię. Przez kolejne 48 godzin CST-100 krążył po ziemskiej orbicie do czasu, aż wszedł w atmosferę i bezpiecznie opadł na spadochronach na powierzchnię, nieopodal bazy White Sands w Nowym Meksyku w niedzielę 22 grudnia chwilę przed godziną 14:00 naszego czasu. Lądowanie złagodziły poduszki powietrzne uwalniane spod statku.
Sukces czy porażka?
Podsumowując, misja Starlinera nie była ani sukcesem, ani porażką. Chociaż nie udało się dotrzeć do ISS i przeprowadzić kluczowego manewru dokowania, zarówno start, jak i lądowanie powiodło się w pełni. Należy poczekać jeszcze na informacje o tym, jak statek sprawował się na orbicie. Na jego pokładzie poza zapasami dla załogi znajdował się także naszpikowany czujnikami manekin Rosie, który po powrocie „zda” relację z podróży.
Wyprawa na pewno nie była wizerunkowym majstersztykiem Boeinga. Zabrakło nagrań z wnętrza Starlinera na orbicie, zabrakło pokazywania telemetrii i tym podobnych danych, a przypomnijmy, że konkurencyjny SpaceX za oprawę pierwszego lotu statku Crew Dragon został nagrodzony statuetką Emmy.
Następne kluczowe pytanie po tej misji jest takie: czy NASA pozwoli, aby już w następnym locie Starlinera uczestniczyli ludzie, czy Boeing musi powtórzyć test?
Starliner, czyli kwitnąca współpraca NASA i Boeinga
CST-100 Starliner, którego skrót w nazwie pochodzi od Crew Space Transportation, powstał na potrzeby programu Commercial Crew Development, którego celem jest zapewnienie NASA dostępu do ISS po rezygnacji z kupowania miejsc na rosyjskich Sojuzach. Pierwsza załogowa wyprawa miała się odbyć w sierpniu, ale opóźnienia przesunęły lot z udziałem załogi składającej się z Christophera Fergusona, Roberta Behnkena i Nicole Aunapu Mannna na pierwszy kwartał 2020.
Starliner przypomina z kształtu statek Orion oraz konkurencyjnego Crew Dragona. Podobnie jak one składa się z modułu załogowego i serwisowego. Średnica tego pierwszego wynosi 4,5 metra, a długość połączonych mierzy trochę ponad 5 metrów. Wyposażony jest standardowo w panele słoneczne i autonomiczny system dokowania. Statek będzie w stanie zabrać na niską ziemską orbitę do 7 pasażerów, gdzie jedno z miejsc zgodnie z umową z NASA ma być przeznaczone dla turysty, a reszta dla astronautów i ładunków agencji.
W maju 2019 przeprowadzono udany test silników Starlinera, a w listopadzie system ratowania załogi, gdzie otworzyły się jedynie dwa z trzech spadochronów. Uznano niemniej, że pojazd wylądował bezpiecznie i wszystko jest na dobrej drodze do lotu na orbitę.