W niedzielę, z jednodniowym opóźnieniem, udało się SpaceX wystrzelić rakietę Falcon 9 z misją CRS-10 z legendarnego stanowiska startowego LC-39A. Największą atrakcją na jaką czekali fani rakiet na całym świecie miało być pierwsze lądowanie Falcona 9 na Landing Zone 1 przy dziennym świetle. Pogoda była pochmurna, ale mimo wszystko udało się uchwycić takie przepiękne ujęcie z drona:
Kapsuła Dragon podróżuje teraz w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Co dalej w kalendarzu startów SpaceX?
Następny start Falcona 9 odbędzie się najwcześniej 28 lutego (to już za tydzień!), z misją Echostar 23. Tym razem jednak nie ma w planach lądowania pierwszego członu rakiety. Satelita Echostar 23 jest bardzo ciężki (5500kg) i musi zostać wyniesiony bardzo wysoko, na geostacjonarną orbitę transportową, czyli GTO (Geostationary Transfer Orbit), więc nie starczy już paliwa na powrót Falcona 9 i hamowanie przed lądowaniem. F9, który ma wynieść Echostar 23, nie będzie miał więc nóg do lądowania… Bardzo dziwny to będzie widok i o wiele nudniejsza transmisja do oglądania. Oczekiwanie na piękne lądowanie (lub katastrofę) dodaje wiele emocji do startu! Innym rakietom brak tego dreszczyku emocji.
Natomiast kolejna misja zapowiada się doprawdy fascynująco… Na początku Marca SpaceX wystrzeli satelitę SES-10 i zrobi to za pomocą używanego Falcona 9. Będzie to pierwsze takie wydarzenie w historii. Nerwy i podekscytowanie tym startem będzie ogromne. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie ok i nic nie wybuchnie. Moim skromnym zdaniem będzie to jedno z najważniejszych kosmicznych wydarzeń 2017 roku!