We Need More Space Society to krótkie wywiady z pasjonatami kosmosu i czytelnikami tego serwisu takimi jak Ty. Nazwa WE need more space nie wzięła się z niczego. Głęboko wierzymy, że MY wszyscy potrzebujemy więcej kosmosu w naszym życiu. Nie tylko ja. Nie tylko redaktorzy piszący tutaj. Nie tylko ludzie pracujący w sektorze kosmicznym, ale także TY! Tak, mówię właśnie do Ciebie!
1. Kim jesteś i co robisz?
Pochodzę z małego miasteczka, Tarczyna. Ojciec jest inżynierem termoenergetykiem, matka, pomimo że mnie nie wychowywała, jest rzeczniczką patentową i prawniczką. Ja zbiegiem różnych wydarzeń dostałem się na studia prawnicze, chociaż bardziej niż prawo interesowały mnie różne technologie. Czasami pracuje jako badacz stanu techniki. Obecnie robię doktorat w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk z tematyki produkcji kosmicznej (z wykorzystaniem materiałów Ziemskich i surowców wydobywanych z ciał niebieskich), poza tym zajmuje się consultingiem i opiniami prawnymi.
2. Co Cię najbardziej interesuje w kosmosie?
Natura gwiazd neutronowych i koncepcja panspermii, a jeżeli chodzi o mniej „przyziemne tematy” to uprzemysłowienie przestrzeni kosmicznej. Przestrzeń kosmiczna zawiera wiele tajemnic i zjawisk, których nie rozumiemy do końca, nawet sama grawitacja jest dla nas zagadką. Często przeglądam Icarusa, Acta Astronautica i czytam blogi takie jak Centauri Dreams by dowiadywać się nowych rzeczy, odkryć, hipotez.
W kosmosie pasjonuje mnie natura gwiazd neutronowych, koncepcja panspermii oraz uprzemysłowienie przestrzeni kosmicznej
3. Skąd się wzięła Twoja pasja do kosmosu?
Ojciec pokazywał mi gwiazdy i galaktyki za pomocą dobrej lornetki i map nieba. Poza tym, jeżeli jako dzieciak obcujesz z tematem robotów i statków kosmicznych, to ciężko byś nie został zafascynowany rzeczywistą historią eksploracji kosmosu. W końcu tak samo Sagan, Clarke czy Von Braun w młodości uwielbiali dobrą fantastykę (z czego potem każdy z nich ją pisał). Przestrzeń kosmiczna pozwala ci nabrać dystansu do codzienności. Szczególnie do czegoś, co Sagan nazywa geocentryzmem, a Bova „płaskoziemstwem” czy jak w utworach Nivena – Płaszczactwem – myślenia, że istnieje tylko jedna planeta i tylko jej problemy, zapominając że znajdujemy się w bezkresie przestrzeni kosmicznej otoczeni mnóstwem potencjału rozwojowego i możliwości.
Przestrzeń kosmiczna pozwala ci nabrać dystansu do codzienności. Szczególnie do czegoś, co Sagan nazywa geocentryzmem – myślenia, że istnieje tylko jedna planeta i tylko jej problemy
4. Czy robisz coś związanego z kosmosem? A jeśli nie to czy chciałabyś i czy masz pomysł co by to mogło być?
Zajmuje się prawem kosmicznym od strony akademickiej ale także jako opiniodawca od strony legislacyjnej. Działam także w Space Generation Advisory Council jak krajowy punkt kontaktu oraz współprowadzę stronę Prawo i kosmos – Prawo kosmiczne. Ponadto jako konsultant z ramienia EX-PL jestem obserwatorem przy Haskiej Międzynarodowej Grupie Roboczej ds. Surowców Kosmicznych. Po doktoracie planuje na stałe się związać z tym sektorem od strony wydobycia, przetwórstwa i handlu.
5. Jakie jest twoje największe kosmiczne marzenie (ale te z tych do zrealizowania)?
To pytanie przypomina mi dowcip ze Świętym Mikołajem – jeśli powiem o podróżach międzygwiezdnych, Mikołaj poprosi coś o bardziej realistycznego, więc powiem o terraformowaniu Marsa. Na to Mikołaj odpowiedziałby „No dobra. To do jakiej gwiazdy lecimy? I statkiem pokoleniowym czy mrożonkowcem?”.
Tak poza żartem to kosmicznym marzeniem jest stworzenie gospodarki międzyplanetarnej. Jest ono do zrealizowania i częściowo jest realizowane przez sektor satelitarny, który kiedyś był taką samą futurologią, jak dzisiejsze rozmowy o przetwarzaniu surowców kosmicznych na paliwo do holowników orbitalnych. Nawet autorzy publikacji dotyczących astronautyki w latach 50-ych opisywali obserwacje Ziemi, telekomunikacje, radiodyfuzje, w tych samych książkach co wielorazowe rakiety i powracające człony.
Moim marzeniem jest stworzenie gospodarki międzyplanetarnej. Takiej jaka teraz jest realizowana przez sektor satelitarny, który kiedyś był taką samą futurologią, jak dzisiejsze rozmowy o przetwarzaniu surowców kosmicznych na paliwo do holowników orbitalnych
6. Dlaczego warto wydawać miliony € na badania kosmiczne?
Badania to jedno, rozwój to drugie. Obie te kwestie są sobie bliskie, aczkolwiek nie są nierozłączne. Badania pozwalają nam lepiej poznać naturę wszechświata, odkrywać rzeczy które były tylko hipotezą lub nie się spodziewaliśmy ich istnienia. Pozwala nam aktualizować, potwierdzać lub obalać teorie (które czasami rodem Wańki-wstańki potrafią nagle po latach znaleźć potwierdzenie, tak jak teoria Pangei Wegenera). Część z tych badań jednak pozwala nam odkryć pewne mechanizmy, które możemy potem wykorzystać do produkcji dóbr wysokiej jakości. Nie widać tego oczywiście na pierwszy rzut oka, a komercjalizacja i harmonizacja trwa latami.
Trzeba pamiętać że taki wielki dziś sektor satelitarny również spotykał się w pierwszych swoich latach z niedowierzaniem, wątpliwościami, nawet obawami. Nawet sam Arthur C. Clarke w latach 60-tych się śmiał, że za parę funtów sprzedał pomysł wart grube miliardy (tj. opublikował artykuł dotyczący „Przekaźników orbitalnych”, zamiast go opatentować). Dziś rządy i organizacje takie jak ESA widzą zysk z obserwacji satelitarnych, nawigacji i telekomunikacji. Sam sektor downstream to mnóstwo podmiotów zarabiających na pracy z danymi satelitarnymi, a hackathony, spotkania i szkolenia organizowane przez SpaceHUB i inne podmioty inspirują coraz więcej młodych by wejść w temat. Bo w tym jest przyszłość.
Arthur C. Clarke w latach 60-tych się śmiał, że za parę funtów sprzedał pomysł wart grube miliardy – tj. opublikował artykuł dotyczący „Przekaźników orbitalnych”, zamiast go opatentować
Nawet patrząc na bolączki dzisiejszego świata, gdyby nie obserwacja Ziemi lub Słońca mielibyśmy znacznie mniejszą wiedzę o zmianach klimatycznych i pogodzie kosmicznej. Zauważmy też jak bardzo przesuwa się granica, z dawnych badań nad wykorzystaniem pewnej technologii lub materiałów do regularnej pracy takich urządzeń i czystego biznesu. Właśnie to spowszednienie rozwiązań kosmicznych jest z jednej strony smutne dla pasjonatów astronautyki, futurologii czy fantastyki naukowej, gdyż zwykły człowiek nie docenia wspaniałości smartfona, Internetu czy nawigacji satelitarnej, jednak z drugiej strony właśnie taka jest kolej rzeczy. Te rozwiązania technologiczne stają się integralną częścią naszego życia, do tego stopnia, że zamiast poszerzać wiedzę na głębokie tematy, to często używamy części tych rozwiązań do plotkowania, kłótni z człowiekiem z innego końca globu o to, które Gwiezdne Wojny są lepsze. Gdyby nie rozwiązania wykorzystujące unikalne warunki jakie daje nam przestrzeń kosmiczna, ci ludzie prawdopodobnie pisaliby do siebie telegramy, o ile wiedzieli by jeden o drugim.
Spowszednienie rozwiązań kosmicznych jest smutne dla pasjonatów astronautyki, czy fantastyki naukowej, gdyż zwykły człowiek nie docenia wspaniałości smartfona, Internetu czy nawigacji satelitarnej, ale z drugiej strony właśnie taka jest kolej rzeczy
Przestrzeń kosmiczna i jej wykorzystanie to także unikalne warunki pozaziemskie, takie jak mniejsza lub mikrograwitacja, różne stany promieniowania, poziomy temperatur czy próżnia. Całe mnóstwo pierwiastków o znaczeniu przemysłowym, które mogłoby systematycznie uwalniać Ziemię od potrzeby rycia w niej w celu wykopania minerałów niezbędnych do produkcji elektroniki dla konsumentów. W końcu chcemy rozszerzyć naszą globalną wioskę i każdemu dać tą technologiczną szansę na rozwój, nie reglamentować ją dla wybranych.
Może nadejść też czas, że to o czym ja piszę w pracach akademickich czy publicystyce będzie tak samo powszednie, że dołączę do grona pierników, którzy pisali o tym jeszcze zanim ludzie oszaleli na tego punkcie.
7. Gdzie powinniśmy najpierw wysłać astronautów – na Księżyc czy na Marsa?
A mówimy o ludziach, cyborgach czy ucyfryzowanych infomorfach? W końcu transhumanizm i eksploracja kosmosu idą w parze. Najpierw Księżyc i jego orbita, potem będzie czas, środki i dojrzałość pewnych technologii by bezpiecznie wylądować na Marsie naturalnymi ludźmi. Nie szarpałbym się na coś więcej niż przelot wokół Marsa bez wypracowanych technologii ISRU (in situ resource utilization) i lepszych systemów podtrzymywania życia, osłon przeciwko promieniowaniu itp. Dalej zobaczymy jak rozwiniemy napędy kosmiczne, czy zutylizujemy żagle i napędy laserowe, może inne silniki. Może wizja Dandridga Cole, o której pisze w Błękitnej Kropce Sagan, tj migrujące statki habitaty, kiedyś się ziści. Albo ludzkość zmieni się tak, że będziemy tylko transportować lub przesyłać ich zapisy, bez ciał. Wszystko jeszcze przed nauką i technologią. Można ekstrapolować obecne technologię, spekulować sprawdzanie się hipotez, ale dość ciężko przewidzieć innowacje dystruptywne i odkrycia naukowe.
Najpierw Księżyc i jego orbita, potem będzie czas, środki i dojrzałość pewnych technologii by bezpiecznie wylądować na Marsie naturalnymi ludźmi. Dalej zobaczymy jak rozwiniemy napędy kosmiczne, czy zutylizujemy żagle i napędy laserowe, może inne silniki.
8. Ulubiony serial, film lub książka science fiction?
Oj, tych książek jest mnóstwo, więc ograniczę się do tych związanych z kosmosem. Najcześciej młodym pasjonatom astronautyki polecam „Wyprawę” Baxtera, głównie ze względu na swoiste wprowadzenie w temat tworzenia i realizacji programu kosmicznego za pomocą niezrealizowanego planu misji marsjańskiej. Poza tym to uwielbiam „Wieczną Wojnę” Haldemana, „Żołnierzy Kosmosu”, „Człowieka który sprzedał Księżyc”, „Luna to Surowa Pani” Heinleina, „High Justice” Pournella, Cykl Układu Słonecznego Bena Bovy, „Trylogię Marsjańską” Robinsona, „Niezwyciężonego” Lema, „Tau Zero” Poula Andersona, „Earthlight” Clarka, „Głębię” Podlewskiego, „Hekatę” Kempczyńskiego, „Web Between the Worlds” Sheffielda, „Ślepowidzenie” Wattsa, „Marsjanina” Weira, „Mars” Kosika, „Czarną Kolonię” Saulskiego, „Diunę” Herberta.
Najbardziej jednak jestem fanem form krótkich, szczególnie Clarka czy Asimova. Polecam zawsze też młodym adeptom samej fantastyki szukanie książek Non-fiction pisanych przez naukowców-autorów SF, takich jak Bova, Clarke, Asimov, Harry Stine czy Robert L. Forward. Stara fantastyka potrafi być bardzo inspirująca i dobrze ją suplementować literaturą naukową lub faktu. Nawet kiedyś tworzone były tematyczne antologie będące mieszanką opowiadań SF, poezji i eseistyki naukowej – takie jak cykl „Endless Frontier” czy „Project Solar Sail”. Jednak nie odmówię też dobrej Space Opery. Te potrafią czasami mieć bardzo fajne i inspirujące elementy prawnicze.
Filmami będą „Gwiezdne Wojny – Imperium Kontratakuje”, „Gandahar”, „Europa Report”, „Czerwona planeta” i „Obcy 2” a serialem „Ziemia 2” i „The Expanse”.