Państwo Środka coraz śmielej udziela się w eksploracji przestrzeni kosmicznej. Na liście swoich osiągnięć Chińczycy mają już cztery udane misje wysłane na Księżyc, w tym pierwsze w historii lądowanie po jego niewidocznej z Ziemi stronie, ale ich ambicje sięgają znacznie dalej. Chiny obecnie szykują się do wysłania w połowie 2020 roku sondy Huoxing-1 na Marsa. Jej lądownik przeszedł właśnie kolejne kluczowe testy i jest coraz bliżej osiągnięcia stanu gotowości do lotu.
14 listopada br. ambasadorzy i dyplomaci z 19 państw, w tym Unii Europejskiej, zjechali się do chińskiej prowincji Hebei, aby być świadkami testów marsjańskiego lądownika. Zaproszenie ze strony władz Państwa Środka pokazuje, że zależy im na współpracy z zagranicznymi partnerami na płaszczyźnie eksploracji kosmosu. Na pokazie zademonstrowano sprawność systemów unoszenia się i autonomicznego omijania przeszkód przez statek podczas zejścia na powierzchnię Czerwonej Planety, którą symulował poligon pełen kamieni przeróżnych rozmiarów. Specjalna konstrukcja pozwoliła na przeprowadzenie testu w warunkach bliskich marsjańskiej grawitacji, słabszej niż na naszej planecie.
Będzie to już druga chińska misja wysłana na Marsa. W listopadzie 2011 roku z kosmodromu Bajkonur wystrzelona w kosmos została ambitna misja Fobos-Grunt, której celem było pobranie próbek z Fobosa, większego z dwóch księżyców Marsa. Do rosyjskiego statku dołączony był chiński orbiter Yinghuo-1. Niestety przez problemy z ponownym odpaleniem silników jednostki napędowej statku, misja utknęła na ziemskiej orbicie, podobnie jak ówczesne nadzieje Państwa Środka na dotarcie do Czerwonej Planety.
Kolejna próba
Chińska sonda Huoxing-1 składa się z trzech elementów – lądownika, orbitera i łazika. Łącznie zabiorą na Czerwoną Planetę 12 instrumentów naukowych. W kosmos wyniesie ją rakieta Długi Marsz 5, najpotężniejsza w chińskim arsenale, która wyruszy z kosmodromu Wenchang na wyspie Hainan. Okno startowe potrwa kilka tygodniu, zaczynając od lipca 2020 roku. Jeśli start odbędzie się zgodnie z planem, sonda dotrze na orbitę Marsa na początku 2021. Niedługo potem od orbitera odłączy się lądownik i wejdzie w niezbyt gęstą marsjańską atmosferę. Po spotkaniu statku ze stabilnym gruntem opadnie z niego rampa, po której na powierzchnię wytoczy się łazik i ruszy na podbój wydm Czerwonej Planety.
Orbiter pozostanie na orbicie Marsa, gdzie będzie pełnił funkcję przekaźnika pomiędzy łazikiem a centrum kontroli misji Chińskiej Agencji Kosmicznej. Przeprowadzi także szereg badań i pomiarów naukowych. Na sondzie znajdą się dwie kamery, spektrometr do analiz marsjańskiej skorupy, radar służący do badania struktury powierzchni Czerwonej Planety, magnetometr oraz sensory, które pozwolą na zebranie danych o interakcjach pomiędzy magnetosferą planety i uderzającym w nią wiatrem słonecznym.
Łazik będzie aktywny na powierzchni Marsa przez trzy miesiące. Jego misja skupi się na eksploracji okolic miejsca lądowania, gdzie będzie poszukiwał śladów materii organicznej. W realizacji tego zadania pomogą mu kamery, radar do penetracji powierzchni na głębokość 100 metrów, spektrometr, detektor pola magnetycznego, a poza tym na łaziku znajdzie się MMMI, czyli marsjańska stacja pogodowa.

Ryzyko niepowodzenia misji kierowanych na Marsa jest wysokie. Wiele ze statków wysłanych w ciągu ostatnich kilku dekad na Czerwoną Planetę zgubiło się po drodze, spaliło w atmosferze lub rozbiło podczas lądowania. Jeśli “Luna to surowa pani”, jak pisał mistrz fantastyki naukowej Robert A. Heinlein, to Mars w ogóle nie życzy sobie żadnych gości. Miejmy nadzieję, że tym razem trud Chińczyków nie pójdzie na marne.